To Oni wyczarowują dla Was gruzińskie przysmaki w Miło – smaki Kaukazu. 3 godzinna uczta – w bardzo uczciwych pieniądzach. Klimat. Serce. Dobry adres.
Miesiąc: październik 2018
Pod Kogutem w Poniatowej
Restaurację Pod Kogutem cenię sobie od początku jej działaności. Od dobrych kilkunastu lat zabieram tam znajomych. Nigdy nie zapomnę, jak z 15 lat temu znany i ceniony smakosz warszawski zobaczył w karcie świeżego jesiotra i oniemiał.
Browar Osjann w Białej Podlaskiej
Piwo jak piwo. Ale golonka w piwie wymiata. To prawdopodobnie najlepsza golonka (w piwie) w województwie lubelskim.
Chleb powszedni w Zemborzycach
Konkurencjo drżyj. Szymon Boguta w restauracji Chleb Powszedni podaje górkę cielęcą i gicz wołową tak, że talentu mogą mu pozazdrościć najlepsi szefowie kuchni w Polsce.
U Oblatów w Kodniu
Wpadka ze stekiem, lepsze zupy i pierogi, karkówka jak marzenie. Szef kuchni brat Mariusz Wojdowski OMI – podniósł poprzeczkę w górę. Po roku od ostatniej wizyty w Kodniu – jedzenie w Jadłodajni U Oblatów w Kodniu – lepsze.
Gęsie sprawki w Chełmie
Magda Gessler zmieniła nazwę znanej restauracji Gęsia Szyja w Chełmie na Gęsie Sprawki. Zmieniła wnętrze, które teraz prezentuje się znakomicie. I zmieniła kartę. Na plus.
Bajgiel w Kazimierzu Dolnym
W restauracji Bajgiel można zjeść pyszne bajgle. Oraz żydowski kawior. Ale rosół już chudziutki, z czulentem nie jest dobrze. Za to jest kaczka Rotshilda z wiśniami. I kapuśniak, który udaje zalewajkę.
Zajazd na Rozdrożu w Soli
Czy można dobrze zjeść w Biłgoraju? Nie ukrywam, że szykowaliśmy się na Restaurację Sitarską, gdzie byliśmy kilka lat temu. Na śledziu z cebulką w oleju lnianym, pierogu biłgorajskim z patelni, żurku sitarskim, rewelacyjnych pierogach z cielęciną, wreszcie gęsi z racuszkami gryczanymi. Mniam.
Łubinowe wzgórze koło Nałęczowa
o jedna z najciekawszych restauracji po prawej stronie Wisły. Wtopiona w bezkresne pola i łąki, co w połączeniu z ekologicznym pensjonatem, relaksem w oranżerii, seansem w ruskiej bani i kąpielą w wywarze z siana – i świeżym, sezonowym jedzeniem – daje bardzo przyjemne połączenia.
Batumi w Kazimierzu Dolnym
Restauracja Batumi schowała się na Małym Rynku w Kazimierzu Dolnym. Trzeba minąć bar Pod Bykiem i gotowe. W środku czyściutko, ciepło od pieca, w którym wypieka się bułeczki i pide, drożdżowe łódeczki z mielonym mięsem i jajkiem.
Karczma Biesiada w Wojciechowie
Karczma Biesiada w Wojciechowie to jedno z najbardziej malowniczych kulinarnie miejsc na Lubelszczyźnie. Słynie z żurku, domowych pierogów i golonki. Golonka jest tu tak dobra, że ja zjadam chude, a M. skórkę z tłuszczykiem.
Uroczysko Zaborek
Pensjonat Uroczysko Zaborek, gdzie jadał i spał Charlie Watts z Małżonką, perkusista The Rolling Stones – wreszcie otworzył restaurację. Mieści się w Białym Dworku. Zjecie tu smakowite kartacze, bliny, pierogi. To co najlepsze na Podlasiu.
Pałacowa w Cieleśnicy
To jedno z najbardziej niezwykłych miejsc na kulinarnej mapie Polski. Pałac odrestaurowany z miłością, ogromny ogród i własne jabłonie, staw z rybami i legendą.
Wielokulturowy smak
Lublin jest stolicą regionu, w którym jak w tyglu mieszają się smaki Polski, Europy a nawet Orientu.
Pojedź do Czerniowiec
Stolica Bukowiny, niezwykłe miasto położone obecnie na Ukrainie na wysokości granicy mołdawsko-rumuńskiej, niegdyś najbardziej na wschód wysunięty i dlatego tak wyróżniony przyczółek CK Monarchii, szykowny i wielokulturowy, na gościu nie tylko z Lublina zrobi wielkie wrażenie.
Casanova, Piłat i ostrygi
Czyli o zatoce Arcachon we Francji, ostrygach, najwyższej wydmie piaszczystej w Europie, przypływach i odpływach oceanu i czego pilnują niemieckie bunkry na plażach Srebrnego Wybrzeża.
Mój ukochany Rarytas
To, że tu jestem, jest ogromnym dla mnie wyróżnieniem. Dziękuję Ci. Moja pamięć o ukochanym piaseckim „Rarytasie” Ojca sięga wczesnych lat dzieciństwa.
Knajpy Lwowa
Tak, kto tam nie zajdzie, to jakby nie był we Lwowie, nie był w tym Lwowie dzisiejszym, który tak urokliwie i dynamicznie korzysta w celach zabawowo-biznesowych ze swej wielokulturowej tradycji.
Sercem, szpadą i grillem
Królem grilla w Krakowie jest Pavel Portoyan i basta, choć jego królestwo to tylko niewielki srebrny wóz. Który robi furorę wśród krakowskich pasibrzuchów.
Jestem z puszczy
Jestem z puszczy. Puszczy Solskiej. Tak nazywała się wioska ofiarowana niegdyś franciszkanom przez Zamojskich, potem wchłonięta przez Biłgoraj. Jestem więc również z Biłgoraja.
Dereniowy cud
Któż z nalewkowiczów nie zna kwaskowo-słodkawego (niemal miodowego) smaku dereniówki? To jedna ze szlachetniejszych nalewek. Także jedna z tych, które wymagają czasu.
Cebularz story
Cebularz niejedno ma imię. W Lublinie, na ulicy Grodzkiej wypiekliśmy cebularze z kminkiem i maaryjankiem. Operację cebularze na żywo transmitowało Radio Plus. Następnie cebularze pojechały wozem transmisyjnym do Warszawy. A my mamy dla Was recepturę na prawdziwe cebularze.
Jadwiga lubiła poziomki
Jagiełło gustował w pierogach z serem. Potrawy kuchni staropolskiej przyprawiano bardzo ostro. Używano dużo przypraw i ziół.
Pan Ogórecznik
Pan Ogórecznik: Ego borago gaudia semper ago. Czyli: ja, ogórecznik, zawsze daję odwagę. Ogórecznik rozwesela serce i duszę – napisał Nostradamus.
Kreplach i Święto Namiotów
Kreplachy jak małe kapelusiki wypełnione nadzieniem mięsnym pływają leniwie w rosole. Po żydowsku kreplach to pierożek. Danie charakterystyczne dla kuchni żydów aszkenazyjskich, nadziewany najczęściej mięsem, ale zdarza się że serem, albo kaszą.
Eco Hotel Agit
Szacunek dla regionalnej kuchni, nowe interpretacje lubelskich przepisów, porcje na bogato. Po raz kolejny Jean Bos udowadnia, że król jest tylko jeden.
Ambaras
Niepostrzeżenie, na ulicy Noworybnej, w kamienicy, gdzie przed wojną na piętrze mieściła się synagoga, młodzi ludzie otwarli restauracyjkę, jakich wiele na zachodzie, a w Lublinie mało.
Bistro Panie Przodem
Po sukcesie Cafe Mari, mamy w Lublinie kolejne bistro Panie Przodem, schowane w CSK. Z głównego wejścia trafić ciężko, a jak się trafi, trzeba zapolować na miejsce. Lokal malutki, stolik przy stoliku. Co z jedzeniem? Póki co, przekombinowane na siłę.
Thai Story
Jest pysznie i drogo. W Lublinie wreszcie otwarto tajską restaurację. Dla mnie bingo, bo tajska kuchnia jest uważana za najlepszą na świecie.
Stół i Wół
Kiedy w karcie restauracji Stół i Wół w Lublinie wypatrzyłem szpik wołowy, musiał być mój. Wprzódy smaku na szpiczuś narobiła mi Małgorzata Kalicińska, pisząc o ossobuco. Pierwszy kęs wyjety z mocno zgrillowanej kości – trafiony zatopiony.
BelEtage
Świeże mule w Grand Hotelu. Z legendą Radzymińskiego w tle. Przed Grand Hotelem Lublinianka pojawiła się tablica, że w czwartki podaje się w restauracji BellEtage świeże mule. Mule cenią się na 24 zł. Jak smakują?
Tapas bar G20
Specjalnością lubianej placówki kulinarnej G20 na Starym Mieście są mrożone mule. Jak to możliwe? Ano możliwe. Garnek takich muli jest reklamowany w karcie jako garnek świeżych muli.
Trybunalska Caffe
Nie wiem, czy to dobra energia właścicieli, czy pozytywne usposobienie Jarosława Saka, szefa kuchni czy wreszcie zwykła uczciwość. Do modnej w Lublinie restauracji Caffe Trybunalska chce się po prostu wracać.
Pub Święty Michał
U Michała byłem dwa razy. Przepyszny forszmak. Nie gorszy szaszłyk. Wkurzałem się spod serca i wątroby na reklamy Coca -Coli, regionalne piwa z koncernów. Ale jak żółć przeszła – zostawał pod powiekami smak.
Arte del gusto
Najpierw była tu Auriga. Pierwsza w Lublinie “Ristorante” ze sklepem, w którym można kupić doskonałe sery, wędliny i wina. Pod wodzą szalonego Ivo Violante, wytatuowanego od stóp do głów.
Al. Nero. Pizza w czerni
Wiele słynnych firm i postaci zaczynało swoją karierę w garażu. Zespoły muzyczne szarpały druty, Steve Jobs z kolegami złożyli w garażu swój pierwszy komputer Macintosh.
Flaki raz poproszę
Flaki… fuj, co za nazwa! A i wygląd średni. No, niewyględne są, żadnego zachwytu estetycznego na talerzu nie wywołują. Do wykwintnego podania się nie nadają, bo potrawa raczej przaśna niż wykwintna.
Pierogi z bryndzą
Na jednym z licznych straganów na piotrkowskim rynku kupiłam ponad pół kilo bryndzy owczej. W domu okazało się, że na nas dwoje to stanowczo za dużo. Nie zamrożę, gęsiom nie oddam (za dobra!!!), co robić?
Zielona zupa Oli Litwinki
Lubczyk w ogrodzie szaleje, wabi piękną głęboką barwą i delikatnością młodych liści. Zgniecione w palcach pachną drażniąco jak maggi.
Gniotek Marynki
Marynka to moja mama, Maria. Nie znosiła zdrobnienia „Marylka”, za to Marynką była od zawsze i do końca. Mama nie była pitrasząco – piekąca, pisałam o tym w „Fikołkach na trzepaku”.
Pilaw z pęczaku
Inspiracja z Ikei ale pilaw w naszej rodzinie był. Zarówno ze strony rodziny Pana Inżyniera jak i z mojej strony. Tatko robił.
Cziachapuli, mirabelki
I znów muszę sięgnąć pamięcią wstecz. Lata ’90. Gruzja otwiera się na świat i chce być państwem nowoczesnym, nadążającym, więc organizuje u siebie Targi Komputerowe.
Ruskie z wędzonym serem
Jak zwykle – wykorzystuję resztki, zrobiłam pierogi z pieczonego łososia i ruskie z wędzonym serem.
Barszcz na węgorzu?
Dawno, dawno, temu, w moim poprzednim życiu… Znaczy w życiu na Mazurach, zanim zostałam bankrutką, byłam Panią Inwestorką.
Kurczak i przegrzebki
Miałam koleżankę, której babunia robiła wspaniałego kurczaka i pieczony boczek i kołduny i w ogóle gotowała niebiańsko.
Rybka z Domu nad rozlewiskiem
Bywa, że nie mamy serca do słodkowodnych skarbów, którymi obdarza nas sąsiad albo mąż (syn, ojciec – niepotrzebne skreślić).
O żydowskiej oliwie, gęsim pipku i okrasie
Dzisiaj już mało kto wie, że tak nazywano kiedyś w żydowskiej kuchni gęsi smalec.
Ossobuco: Unoszę się w niebiosa kulinarnych szczęść
Od zawsze cenię pręgę wołową czyli gicz. Pamiętam, że panie w sklepie mięsnym, w czasach kartkowych, dawały mi na cały „kilogramaż” na „wołowe i cielęce z kością” z kartki (u mnie to było 400 g + 300g) calutką pręgę bez dzielenia i odcinania.
Czytaj dalejOssobuco: Unoszę się w niebiosa kulinarnych szczęść