Motto

"Jak człowiek tutaj nie nauczy się ucztować,
to się będzie w niebie nudził."

-----------------------------------    Wacław Oszajca

Restauracje w Lublinie

Frizzante

Najlepsza bruschetta (wypiekana na miejscu) w mieście, świetny dorsz z rabarbarem, odlotowa pizza z bakłażanem. Bartłomiej Sarnowski, szef kuchni w restauracji Frizzante na Relaksowej robi dobrą robotę. W tej restauracji czeka się na zewnątrz na wolny stolik. Sztos. Skala ocen Najpierw skala ocen, którą opracował Gieno Mientkiewicz. Skala trafiona w punkt. Opracował ją dla ocen … Czytaj dalej Frizzante

Rybarbar bistro

W Galerii Olimp Jacek Babicz stworzył bistro, w którym podaje ryby, godne najlepszej restauracji. Od smakowitego miętusa bez ości, po dorsza i sandacza. Rybki mogą być w panierce, z grilla i z pieca. Nam najbardziej podpasowały smażone śledzie z opiekanymi ziemniakami i warzywami z wody.

Czytaj dalejRybarbar bistro

Fakap & wypas

Polecane

Restauracje w regionie

Pizzeria “Capri” w Janowie Lubelskim

Królem pizzy w województwie lubelskim jest Angello. Król jest jeden. Pojechaliśmy tam po raz 25 może. Powtarzalność, świeże, dobre składniki i włoska fantazja w kreacji na talerzu. Włoch rozumie się ze swoim piecem bez słów. Sztos. Do Janowa Lubelskiego pojechałem w 2 ważnych celach. Cel pierwszy – wizyta w Muzeum Fotografii, cel 2 – spotkanie … Czytaj dalej Pizzeria “Capri” w Janowie Lubelskim

Rarytas w Piaskach

Miejsce z legendą. Legendę stworzył Ryszard Sieczkarz. Wymyślił i doprawił flaki tak, że do Piask jechało pół Polski. Co zostało z legendy? Karp w sosie chrzanowym. Czy karp jest ozorkiem? Do restauracji Rarytas jeżdżę od lat z sentymentem. Od momentu, kiedy zjadłem tam flaki z Anną Seniuk. Moment drugi to czas, kiedy poznałem Jagę, córkę … Czytaj dalej Rarytas w Piaskach

To nalewki

Orzechowa krzyżacka

Na zielone orzechy jeszcze za wcześnie – albo za późno (w zależności, od której strony się spojrzy). Ale pod ręką mamy dojrzałe orzechy ☺ I dziś właśnie jako rodowita torunianka zachęcam Was do sporządzenia z takowych nalewki – krzyżackiej orzechowej. Najlepsze na nią są roczne orzechy włoskie, choć i z półrocznych zdarzyło mi się sporządzić równie wyborny trunek. Z dedykacją dla profesora Jarosława Dumanowskiego.

Czytaj dalejOrzechowa krzyżacka

Nalewka na tataraku

Kalmusówka, Ajerówka, Tatarczówka. Czyli tatarskie ziele w cukrze zalane alembikówką z Cieleśnicy. Dziś przepis na nalewkę cielesną z historią w tle. Do przypomnienia przepisu zainspirował mnie wpis Basi Chwesiuk, właścicielki Pałacu w Cieleśnicy: Mój sukces ogrodniczy. Druga próba nasadzenia tataraku nad stawem zakończona sukcesem. Czy znacie ten cudowny zapach? Czy ktoś produkuje perfumy o zapachu tataraku? … Czytaj dalej Nalewka na tataraku

Papieska wiśniówka

Papieska wiśniówka powstawała na jednej z podlubelskich plebanii. Następnie drogą dyplomatyczną, przez Bratysławę trafiała do Watykanu. Tyle legenda. Ksiądz proboszcz dodawał do wiśniówki garść suszonych kwiatów wiśni… Receptura była mocno chroniona. Lokalizacja plebanii, gdzie wiśniówka powstawała, także. Po kilku latach poszukiwań udało się dotrzeć do proboszcza, który ten zacny trunek nastawiał. Poczęstował z 50 litrowego … Czytaj dalej Papieska wiśniówka

Zeszyt Kalicińskiej

Pilaw z czochem

Tak, tak, Bobek (RM) zachęcił. Zachęcił, bo wczoraj na food network odwalał koło Ałmaty taką manianę, że zachciało mi się zrobić i zjeść. Ale zrobiony porządnie! Co? Ano niezwykle kosmopolityczną potrawę Azji, Wchodu – pilaw, pilau, polou, плов, пилав. To jak z rosołem, jak smakuje, zależy od szerokości geograficznej i co tam gosposia daje w drobiazgach, co ma w jurcie, w chacie, w domu?

Czytaj dalejPilaw z czochem

Wolałabym w moim wiśniowym sadziku

Myślę o niej od jakiegoś czasu bardzo konkretnie, oswajam, jak tylko się da oswoić. Najgorzej jest nie ze swoją śmiercią, ale mojego ukochanka, człowieka który jest mi ogromnie bliski. Bez Niego życie straci barwy, tak bardzo. Mimo krótkiego naszego “MY” (zaledwie 14 lat) spletliśmy się ciasno. Lubimy się, a to równie ważne jak “kochamy”. Czasem nawet ważniejsze.

Czytaj dalejWolałabym w moim wiśniowym sadziku

Oddech od ś-wiruska

No, lubię żeby przepisy/potrawy które wszak powstawały na świecie jednak zachowały swój “trzon”. Kiedyś spisałam ponad 13 rosołów ze świata, są takie różne! Ale trzon zawsze pozostaje – woda, warzywa, białko zwierzęce.  Toczyłam swary z Piotrkiem Bikontem o rosole, – dawać liść i ziele czy nie?! On, że tak! Ja że w żadnym wypadku!  Fajnie było!

Pamiętam też jak zjadłam u babci zacierkę. Najbiedniejszą – woda, ziemniaki, skwarki i zacierki właśnie – sól i pieprz. O, matko jaka pycha! Sąsiadka, młoda i sprytna też wzięła przepis ale wróciła do babci, że jej nie wyszło. Zrobiła wywar z kurczaka na włoszczyźnie i to już było zupełnie nie to. – Zrobiłaś, dziecko, jarzynówkę na kurczaku z zacierkami – powiedziała babcia.  A do mnie dodała – To jakby śląską wodzionkę machnąć na rosole…

 

Podobną bieda zupkę – zalewajkę, mama robiła na ziemniaczkach, skwarkach, liściu i zalewała zakwasem żytnim. Sól, pieprz, czasem suszony grzyb. KONIEC!

Wszelkie inne dodatki: bekon wędzony, kiełbasa itp, to już nie jest ta biedna zalewajka. To już żurek. Zresztą na przednówku żur też jadano biedny, na samej wodzie, gdy bieda docisnęła. Pamiętam nasz wypad ze Starszakami do Chorwacji, (później to samo przeżyłam, we Włoszech, w Toskanii). Urwałam podczas spaceru liść z wielkiego drzewokrzewu laurowego, zmięłam i powąchałam. Ale mnie trzepnęło! Poczułam smak niemal, ale zapach to już z pewnością mamowej zalewajki. Ach!

Młodzieży warto wyjaśniać czym był przednówek, bieda i prawdziwy głód.  Może ta świadomość nie daje mi pola do zachwytu do “zabaw jedzeniem”, kuchni molekularnych i tych tam amouse bouche, wielgachnych talerzy z kupka czegoś “przegryzek/przekąsek od których tylko dupa rośnie.
Zalewajka na grzybku?  Hmmm może niedługo? Grzybów suszonych mam masę!
Może teraz, w TE święta, zamiast żurku?

 
Małgorzata Kalicińska

(Zdjęcie Ola Załęczny)

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Jadalne historie

Zakarpacki bogracz

Bogracz to zupa tradycyjnej kuchni zakarpackiej, rodzaj gulaszu. Z pewnością jest wiele przepisów tego dania. Każdy region Zakarpacia, każda miejscowość i nawet każda gospodyni ma swój przepis. Mnie nauczyła gotować bogracz moja dawna doktorantka Tatiana, która mieszka w pięknym miasteczku Tiaczewo na Zakarpaciu. Rożni się ten przepis m.in. tym, że nie dodaje się do bogracza wędzonych składników, jak np. wędzony boczek i kiełbaski, jak jest to w innych przepisach.

Czytaj dalejZakarpacki bogracz

Lublin smaków

Całun lubelski

Kiedy kilka ładnych lat temu po raz pierwszy stanąłem przed otwartą trumną biskupa Andrzeja, który przed wiekami miał zwieźć do lubelskiego klasztoru O.O. Dominikanów relikwie Krzyża Świętego, potem zuchwale chciał je podzielić i część do Krakowa wywieźć – wyobraziłem sobie, jak potajemnie wyjmuje święte drzewo z relikwiarza i uderza w nie dłutem. Po wyjściu z krypty myśl o podłużnej rysie na krzyżowym drzewie stała się moją obsesją, jaką bywa czasem zobaczona raz w tłumie kobieta. Wielokrotne rozmowy z klasztornymi braćmi, wspominającymi skradzione w 1991 r. relikwie tylko wzmocniły obraz. Pęknięty krzyż pojawiał się w moich snach, ale nic nie wróżyło tego niesamowitego dnia, kiedy na własne oczy zobaczyłem, jak wyglądało święte drzewo, przez wieki schowane w relikwiarzu….

Czytaj dalejCałun lubelski

JaTymy. Namiętnie, i w dużych ilościach

Nowa książka Grażyny Lutosławskiej jest jak prawo jazdy. Przeczytasz sercem, zdasz egzamin i możesz ruszać w drogę. Jatymy – to książka bliska memu sercu. Tym bardziej, że teksty w niej pomieszczone, były publikowane także na naszej stronie.  Autorka jest Podlasianką. Na Podlasiu Bug przecina tęskny pejzaż i porządkuje świat. Rytm rzeki porządkuje także ludzkie sprawy. … Czytaj dalej JaTymy. Namiętnie, i w dużych ilościach

Video

Zapiski na Prowincji

Kuryłowicz o śmierci Jezusa

Żydzi chcieli skazać Jezusa, bo im przeszkadzał. Zaczynał walczyć z ówczesną władzą. Przecież wszedł do świątyni i rozgonił stragany, bo po pierwsze nie wolno był handlować w świątyni. A po drugie, kupcy posługiwali się monetami z wizerunkiem cesarza. W dodatku Jezus zapowiedział, że zburzy im świątynię. Czyli zaprowadzi nowy ład. I tu podpadł Żydom na … Czytaj dalej Kuryłowicz o śmierci Jezusa

Starowieyski o smaku

Bardzo boję się zetknięcia mojego świata z pańskim. Obawiam się, że będzie dla Pana całkiem niezrozumiały. Pan zna go z książek, z opowiadań, z propagandy socjalistycznej. I tak dalej. Proszę nie czytać tego, jako impertynencji. To są dwa światy. Mój. I pańskie terytorium kliszy. To o czym mamy rozmawiać? O smakach? A pan zna się na jedzeniu? Interesuje pana zasiadanie do stołu? Drzewo genealogiczne mojej rodziny jest bardzo dziwne i dziurawe. Zaczyna się od roku 938, gdy mój praprzodek dostał w hrabstwie Argowia na terenie dzisiejszej Szwajcarii nadanie ziemi przez cesarza Ottona I. Ale trzeba tu zacząć od mego pełnego nazwiska. Nazywam się von Biberstein Starowieyski. Potrafię wziąć ze sobą wieczorem do poczytania łyżkę renesansową. Ileż z niej można wyczytać. To lektura na dwa wieczory. Zastanawiają mnie detale stylistyczne: skąd się wziął anioł, jakie ma skrzydła. A te wymyślne napisy. Na jednej łyżce jest zapisana taka sentencja: A sztukę nam dał Pan Bóg za darmo.

Czytaj dalejStarowieyski o smaku

Myra Horal o wierze

Korzenie rodzinne? Jestem rodowitą Tylmanowianką. Ale jakby się tak cofnął, to ze strony matki jestem węgierska.  To krew ognista płynie w Tobie? Widać chyba po mnie. Oj widać, widać. Urodziłaś się w? Nowym Sączu. Szkoła Podstawowa w Krościenku nad Dunajcem. Nastepnie tam Liceum Zawodowe. A potem wylądowałam w Katowicach, w szkole wokalno aktorskiej. Wyjechałam do … Czytaj dalej Myra Horal o wierze

Reklama

Zajazd Marta

Domek przy Rynku

Willa Niebieska