Myra Horal o wierze

Korzenie rodzinne?

Jestem rodowitą Tylmanowianką. Ale jakby się tak cofnął, to ze strony matki jestem węgierska. 

To krew ognista płynie w Tobie?

Widać chyba po mnie.

Oj widać, widać. Urodziłaś się w?

Nowym Sączu. Szkoła Podstawowa w Krościenku nad Dunajcem. Nastepnie tam Liceum Zawodowe. A potem wylądowałam w Katowicach, w szkole wokalno aktorskiej. Wyjechałam do Anglii, gdzie pracowałam w zawodzi kucharza. Za półtora roku wróciłam się do Polski. Zaczęłam trochę więcej śpiewać. 

Rodzina?

To zawiła historia. Jestem po pierwszym małżeństwie, które mi nie wyszło w życiu. Dostałam rozwód kościelny. Tomka Hubiaka, mojego najważniejszego, poznałam na graniu. Szukałam chłopaków do grania. 

Co takiego w nim było, że serce zapałało?

Wspólne tematy, ten nasz mały, wspólny świat. Oboje się poznaliśmy w dobrym czasie, w dobrym miejscu i w tym wspólnym świecie. Tak jest do tej pory, zbudowaliśmy sobie dobry świat i dobrze jest nam w nim.

Co to jest miłość?

To jest to wszystko, co teraz mam. Rodzina. Czuje się spełniona jako żona, jako matka. Moja pasja do muzyki jeszcze bardziej wznieca miłość. 

Kto w domu rządzi?

To zależy, z której strony popatrzeć. Nie mogę tak powiedzieć, że do końca pół na pół, bo ja jestem taka Zyzia czasami. 

Zyzia?

Taka twarda baba. Lubię, jak wszystko ma ręce i nogi. Ale nie mogę powiedzieć, mój mąż ma zawsze dużo do powiedzenia. Też jest takim twardym facetem. Jak się zetniemy, to oboje się przepraszamy. To jest ważne.

Chyba najważniejsze. Michał Urbaniak powiedział mi kiedyś, że życie jest jak jazda tramwajem po zakręcie. Jak nie masz się turzego trzymasz, wylatujesz z zakrętu. Czego się w życiu trzymasz?

Uczciwość jest najważniejszą zasadą. Wiara mnie podtrzymuje, bo ja jestem osobą wierzącą. Wiara jest najważniejsza. No i rodzina. Wysiadłam na odpowiednim przystanku, w jakimś tam momencie, jestem na tym przystanku, tu i teraz. Znalazłam swoje miejsce. Tyle.

W pięknej książce „Cud uważności” czytamy, że człowiek budzi się każdego ranka i za każdym razem czekają na niego 24 nowiutkie, jeszcze nie rozpoczęte godziny. Potrafisz ten czas wykorzystać?

Musisz wiedzieć, że 24 godziny na to, co ja teraz mam to jest mało. Wstaję rano, widząc co mam do zrobienia i widzę, jak mam strasznie mało czasu.

Planujesz sobie ten dzień?

Nie planuję, wstanę rano i jadę z koksem.

Jak pamiętasz Boże Narodzenie z dzieciństwa?

Moja mama jest nauczycielką. Uczy gotowania. To od niej się nauczyłam gotować. Pomagałam mamie i przy tych ciastach, zawsze to był dla mnie taki ciepły czas. Wiesz, co było najważniejsze w tym wszystkim smaku Bożego Narodzenia?

Co było najważniejsze?

Tylko raz w roku mama kisiła kapustę swoim sposobem. I zawsze, do dnia dzisiejszego, składuje ją w sieni, ona pachnie, a potem w całym domu pachnie kapustą wigilijną. Mama mi powtarza: weź że się w końcu naucz.

Jaki potrawy wigilijne będą na waszym stole?

To, co u mojej mamy. Pierogi z jabłkiem i drugie ze śliwką. Pstrągi, bo nie jemy karpia ino zawsze pstrągi. Barszcz z uszkami, albo z krokietem, z kapustą i grzybami. Zawsze jest grzybowa i zawsze na prawdziwku. Po mamie Tomka robię kapustę z prawdziwkami. 

Mówisz, że wiara jest dla Ciebie ważna, czemu wiara?

Z Panem Bogiem czuję się jakaś taka chroniona, jak wiem, że mam takie oparcie. Wiem, że On mnie chroni, że jest jakaś opoka, że razie czego Pan Bóg potrząśnie, i wszystko się poskłada, jak trzeba. Wiesz, o co chodzi. 

Święta Bożego Narodzenia się skomercjalizowały, ich sens znika za zakupami i marketem. Mały Jezusek ma jeszcze do kogo przychodzić?

Choćby do nas. U nas w górach to jest inaczej. Nasz rodziny są mocni wierzące twardo stąpają po ziemi. U nas w Tylmanowej co niedziela jest pełny kościół, tak, że nie ma gdzie auta postawić. Wszyscy, z każdego domu, do kościoła chodzą. Z Tomkiem jesteśmy pasjonatami gór. Mamy malutką córeczkę, Tomek już brał ją na nosidełko i potrafiliśmy wejść razem na szczyt. Raz w roku Turbacz wsi być zaliczony. Jak jesteś na górze, masz bliżej do Pana Boga. 


MIRKA ZAZIĄBŁO-HUBIAK – wokalistka folkowego zespołu Tryptyk. W 2019 roku wydała swoją solową płytę “Kulturowa rozmowa”. Krążek składa się z folkowych utworów góralskich, polskich i słowackich i pieśni łemkowskiej. Utwory słowackie tłumaczyła Agata Siemaszko, a łemkowskie Katarzyna Kozak. Dobór pieśni, wynikający z ukształtowanych przez lata gustów artystki, dał w zestawieniu ciekawą ścieżkę muzyczną – od polskich przez słowackie po łemkowskie utwory o różnorakim kolorycie i tempie.

Dodaj komentarz