Fakap: Grota Bochotnicka

To największy fuck up archiwalny. Fuck up z golonką w roli głównej. Kucharz tak dowalił saletry, że mięso było czerwone. Słone. Oto wspomnienie.

Odwiedziliśmy restaurację Grota Bochotnicka – położoną w Bochotnicy. W tym miejscu kiedyś stała knajpa w stylu PRL – w której było dobre jedzenie. To był zresztą czas kultowych restauracji w Piaskach, Sadurkach, Głusku, Lublinie. To temat na osobny esej. W Piaskach były flaki i karp w śmietanie, w Sadurkach zraz po węgiersku z kluseczkami, w Głusku golonka, w Lublinie, w Przystani – genialne cynaderki z rusztu i w śmietanie. A teraz zapiski z archiwum.

“Zamówiliśmy flaki. Bez szału. Ani złe, ani smaczne. Z lekka przeszkadzał charakterystyczny zapach, którzy jedni cenią, inni flaków nie zjedzą. Ale najważniejszym punktem wizyty miała być golonka. Podano ją na żeliwnej patelni, która długo trzyma ciepło. Doskonały pomysł. Podano ją pięknie, nawet kwiaty pachnącego groszku były. Obiecywaliśmy sobie wiele. Ale okazało się, że golonka w środku, była czerwona od saletry. W dodatku – przy kości – były elementy surowego mięsa. Nie dało się tego zjeść. Szkoda, bo sama restauracja elegancka, bardzo czysta, rozbielona. Przyznajemy Grocie Bochotnickiej za golonkę czerwoną kartkę. Czerwoną od saletry”.

Teraz dobre. Być może kucharz, a przede wszystkim Właściciele poszli po rozum. Nie walą już saletry, a golonka schodzi jak marzenie. Tak trzymać.

Sw

Dodaj komentarz