Są podstawowe zasady, które stosują doświadczeni nalewkowicze. Najważniejsze są owoce. – Musimy znać ich pochodzenie. Z pigwy, która rośnie przy drodze dobrej nalewki nie będzie, zamiast dobroczynnych substancji będą w niej metale ciężkie – mówi Marek Dyrka, który specjalizuje się w nalewkach leczniczych. Owoce należy zbierać z dala od szosy czy ulicy. Najlepiej kupować je od zaprzyjaźnionych właścicieli sadów czy ogrodów. Najlepiej mieć je w swoim ogrodzie.
Ważny jest alkohol, którym zalewamy owoce. Najlepiej kupić dobry spirytus i wymieszać go z wodą. Jaką? Najlepiej źródlaną. Lub wodą do picia sprzedawaną w 5 litrowych butelkach. Spirytus z wodą najlepiej zmieszać w proporcji pół na pół. Po zalaniu owoców uzyskamy nalewkę o mocy 40 procent.
Wiele owoców zasypujemy cukrem. Ważne, żeby był to cukier dobrej jakości. Owoce można także słodzić podgrzanym, rozpuszczonym miodem – i ta opcja jest najciekawsza.
Ile mają macerować się owoce i kiedy trzeba zlać nalew. Niektóre, jak poziomki – bardzo szybko. Większość owoców potrzebuje kilka miesięcy, żeby oddać całą dobroć. Po zlaniu owoce możemy jeszcze raz zasypać cukrem i dodać powstały syrop do nalewki. A oto 10 nalewek, które jeszcze zdążycie nastawić.
Fot. Maciej Kaczanowski/ Dziennik Wschodni