Pierogi z bryndzą

Na jednym z licznych straganów na piotrkowskim rynku kupiłam ponad pół kilo bryndzy owczej. W domu okazało się, że na nas dwoje to stanowczo za dużo. Nie zamrożę, gęsiom nie oddam (za dobra!!!), co robić?

W ramach Ogólnopolskiego Festiwalu Smaków w Piotrkowie Trybunalskim odbyły się Trybunały Nalewkowe, czyli konkurs nalewek. I ja tam (w kapitule) byłam i nalewki piłam (a raczej oceniałam). A przy okazji… Na jednym z licznych straganów na piotrkowskim rynku kupiłam ponad pół kilo bryndzy owczej. W domu okazało się, że na nas dwoje to stanowczo za dużo. Nie zamrożę, gęsiom nie oddam (za dobra!!!), co robić?

Przypomniała mi się moja wyprawa do Zakopanego. Była zima, ale już po przerwie feryjnej, więc i Zakopane nie naszpikowane przyjezdnymi, spokojne. Zadzwoniłam do mojego zakopiańskiego kolegi z pytaniem gdzie by tu porządnie zjeść, bo Poraja już dawno nie ma a typowo góralskiego jedzenia na Krupówkach jak na lekarstwo. Może nie mam na myśli gruli bryzganych, ale coś z tutejszych smaków. Kolega mi wytłumaczył jak dojechać do niewielkiej knajpki, gdzie dają znakomitą… cielęcinę po prowansalsku. Po prowansalsku?! Nie zdziwiłam się. Kolega mieszka w Zakopanem od lat i góralszczyzny ma „po kokardę”. Ale ja chciałam po góralsku! Ruszyliśmy w miasto. Na rogu Tetmajera i Zamoyskiego rzuciła nam się w oczy stara, dobra Watra! Głód już doskwierał porządnie, więc tylko miejsce do parkowania i jesteśmy w środku! Karta góralska, a szaszłyki piekące się na szpadach długości szabli, skwierczące kawały mięcha z cebulą mamiły zapachem. Jednak to nie samo mięcho mnie tu uwodziło (byłam już ze dwa – trzy razy) ale góralszczyzna. Mówię do pani obsługującej nas, że widzę bigos ale czy przypadkiem może jest bigos na baraninie, bo w karcie nie znalazłam. – A jakze! – O! – odezwało się we mnie „księże oczy, popie gardło” – i pierogi są, z bryndzą? – A jakze! To był dzień obżarstwa! Zapewniam, że bigos na pieczonej baraninie i baraniej kiełbasie to rewelacja, a pierogi …

I tu wracam do mojego pół kilograma bryndzy. Ugotowałam dwa ziemniaki i przepuściłam przez praskę. W misce była już rozdrobniona bryndza. Wsypałam kminek, pieprz i troszkę złocistej prażonej cebulki. Bryndza pięknie się połączyła z ciepłymi ziemniakami, bo sama tłusta jest! Ponieważ jestem leniwa, nie zagniotłam ciasta, ale już rano wyjęłam z zamrażalnika paczkę koreańskich płatków do pierogów, tym razem kwadratowych, z pszenicy (okrągłe są z dodatkiem mąki ryżowej). Te płatki oszczędzają mnóstwo pracy, są cieniutkie i pyszne. Teraz tylko ulepić pierogi! W Watrze dali ze skwarkami. Ja podałam je z „orzechowym” masłem, czyli masłem stopionym na mocno złoty kolor. Przyrumienione ma lekko orzechowo – maślany smak. I tak oto przez środek Polski (Piotrków Trybunalski) i przez Zakopane zajechałam na Mazowsze, bo tu właśnie zrobiłam swoje pierogi. A Małgosia, żona kolegi Bogdana z Zakopanego podała mi swój pomysł na pierogi z bryndzą: podaje je z sosem chrzanowym. Następne zrobię więc z twoim sosem, Małgosiu!

Małgorzata Kalicińska

Dodaj komentarz